Za dwa tygodnie ruszamy. Zakupiono: ubezpieczenie podróżne Wojażer, przewodnik dla trekkersów
Walking in the Caucasus, maszynkę spirytusową produkcji szwedzkiej do gotowania (gaz w Tbilisi jest trudny do zdobycia), czapkę polarową i farmaceutyczne medykamenty. Namiot i buty górskie wyprano w płynie do higieny intymnej (to podobno taki patent:), plan podróży wciąż jak najbardziej spontaniczny. Zresztą po lekturze 3 przwodników i tak czuję, że mogę zdobywać świat, a właściwie ten konkretny, gruziński kawałek. Wciąż nie ma rezerwacji hostelu, ale skłaniamy się ku spontanicznemu poszukiwaniu noclegu po przylocie - o 7 rano:)