poniedziałek, 24 września 2012

Przez pustynie Kyzyl-Kum

W Uzbekistanie ludzie przekazuja nas sobie z rak do rak. Kazdy hostel wysyla do kolejnego w nastepnym miescie, a w nim taka sama magiczna cena 10 dolarow, wiec przestalysmy juz nawet konsultowac sie z przewodnikiem;). Po prostu pokazujemy wizytku i jakos nas dostarczaja na miejsce. To samo z transportem - taksowkarz wiezie nas na bazar, skad mozemy zlapac shared taxi do Chiwy, po drodze wypytuje nas o to i o owo, dzwoni do kolegi, ktory ma akurat jednego pasazera i brakuje mu trzech i dawaj, z taxi do taxi. Jeszcze szybkie zakupy aprowizacyjne, bo czwarty pasazer sie niecierpliwi i do Chiwy!

Droga do celu pustynna, dluga, paskudnie wyboista i pelna pylu, wiec jedynie co mozna, to sie  towarzysko nieco poudzielac. Nasz towarzysz Hasan  mowi, ze kiedys droga byla dobra, asfaltowa, ale jakies roboty na niej byly, asfalt zdarli, nowego nie polozyli, defraudacji sie dopuscili, i trzech gosci na 13 lat do tiurma poszlo siedziec. Podskakuje jak na rodeo,wiec mysle sobie bezlitosnie, ze dobrze im tak.
Pasazer dosc znaczna persona, slyszac, ze my Polki, zaczyna snuc opowiesc, (choc oczywiscie nie ma do nas zadnych pretensji), jak to go jakis nedzny Polak probowal w Niemczech okrasc, gdy 4 tiry kupowal ;). Nic dziwnego, ze probowal, jak facet po kilku bankowych Western Union lazil i gotowke wyplacal na te tiry :) Cud boski, ze tyle czasu to trwalo, zanim niemieckie instytucje uruchomily procedury anty-pralnicze :D
Ale i tak szubrawcowi-zlodziejowi nasz rozmowca zebra palka potraktowal, gdy ten probowal uciec. Gamon jeszcze noge zlamal na jakiejs pseudo-drabinie.

Tak czy siak, Hasan do nas zalu nie ma, wrecz przeciwnie, do hostelu dzwoni, czy aby na pewno nas nie oszukaja, i koniecznie mamy zadzwonic w przypadku problemow. Pewnie, ze zadzwonie, tym bardziej po tym, jak pokazal domy, ktore budowal. Na mafie nie wygladal, tylko na uczciwego operujacego gotowka biznesmena:) 
Po siedmiu godzinach, z piaskiem we wlosach, docieramy do Chiwy. 

Gas station in the middle of nowhere


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz