Rankiem, kiedy wszyscy w Polsce dopiero wstaja do pracy (he he), wstepujemy na toalete pod pretekstem picia kawy (w takiej kolejnosci wlasnie). Wyhacza nas pan, pan prowadzi do kuchni, pokazuje jak nalezy gotowac uzbecki pilaw (baranina, marchewka, cebula, ryz, przyprawa do pilawa), wiec skuszone zapachem, postanawiamy wrocic na obiad, po obowiazkowym ogladactwie czego tam jeszcze w Bucharze nie widzialysmy.
Fort emira nam wprawdzie zamkneli, wiec w ramach pocieszenia jedziemy do jego letniego palacu. Podrujnowane troche budyneczki, pobudowane przez Rosjan na poczatku XX w. dla marionetkowego wladcy, a basen, w ktorym rozbawione naloznice pluskaly sie w wodzie, teraz calkiem zamulony i plywaja w nim plastikowe butelki i jedna nieplastikowa kaczka.
Z polozonej nieopodal wiezy emir ogladal sobie figlujace dziewczeta, a wybranej przez siebie na noc dziewoi rzucal jablko. Szczesciare kapano w oslim mleku (podobno dziala jak afrodyzjak) i dawaj do komnat emira.
Emir wygladal tak:
Podsumowujac, dzisiaj:
1. nauczylam sie robic pilaw
2. pilam wodke marki Bucharska na darmowym obiedzie
3. palilam fajke wodna o smaku czekoladowym (fuj)
4. spotkalam Uzbekow majacych rozlegla wiedze o Polsce, czyli na haslo: Polsza, odzew brzmi:
a) Solidarnosc
b) Lewandowski
c) Czterej pancerni i pies
czyżby jabłkiem zarobiła dziś Dorota? ;-)
OdpowiedzUsuńNie krzyczeli "Lech Poznań!"?:)
OdpowiedzUsuńAnka ale ktory Lewandowski?
OdpowiedzUsuńp.s. ja do pracy w sobote nie chodze :-)