środa, 3 października 2012

To jest post kulinarny

Po mocnych zdrowotnych, a wlasciciwe anty-zdrowotnych przezyciach moge wreszcie swobodnie o tutejszej sztuce kulinarnej pisac. Choc czy sztuka to - nie wiem, gdyz na moje oko, a raczej na jame ustna i przewod pokarmowy, tutejsza kuchnia nie jest zbyt wyszukana.

Potrawa narodowa jest pilaw, tutaj funkcjonujacy jako plov. Smaczny mix baraniny (Uzbek to kraj barana w koncu), ryzu, marchewki, cebuli i przyprawy do plova.  Tutejsi darza go niemalze nabozna czcia, i czasem urasta do rangi swietosci. Warzony na sluby i wszystkie inne wazne wydarzenia, dla kupy gosci (przecietne wesele to ok. 500 luda), najlepiej w wielkich saganach przez kilku panow znajacych sie na rzeczy. Ugotuje jak wroce, choc nie jestem facetem :D

Uzbecy sa doskonalymi piekarzami, plaskie chleby wszelkiego rodzaju i krolujaca wsrod nich, posypana czarnuszka lepioszka, jest czyms, co mozna spozywac non-stop. Lepioszki robi sie tak:

Piekarnia


Popularna zupa jest lagman - mocno tluste zupsko z duza iloscia domowego makaronu. Potwornie sycace.

Do tego dorzucic trzeba na deser ciasta rozplywajace sie w gebie, tuz po kebabach, szaszlykach, baklazanach, wszechobecnej pomidorowo-ogorkowej salatce i uzbecki obiad gotowy.



Innymi slowo - pieklo dla wegetarian. Biedna Malwina, zamowila w tutejszej pizzerii (nie moglysmy sie powstrzymac, zeby tam nie pojsc) pizze wegetarianska - oto ona:

Uzbek vegetarian style


Na kazdym kawalku jest wielki kawal salami. Kucharz nie mogl zrozumiec, ze wegetarianska zamawiaja ludzie, ktorzy nie jedza miesa. Bo przeciez choc 'malenkij kusoczek' mieska musi byc :D :D :D




3 komentarze: