Dziś poniedziałek, więc jesteśmy w Fezie. Śpimy w tzw. Ville nouvelle i jest to strzał w dziesiątkę. Nowsza, zamieszkana przez lokalsów część i ani grama turysty. W Maroku można spać albo w nowym mieście, albo w starej, pochodzącej ze średniowiecza, tłumnie zamieszkanej przez turystów medynie. Nam się w naszej jednak bardzo podoba. Jesteśmy oczywiście obserwowani- rano, gdy łażę sobie po okolicy czekając, aż reszta ekipy przetrze oczęta, zatroskany właściciel kawiarni w okolicy pyta, czy szukam swoich przyjaciół. Hmmmm, nie sądziłam, że wyglądam jak biedna, zagubiona kobietka z Polski, staram się raczej wyglądać jak pewny siebie pitbull. Pewnie mi nie wychodzi ;)
Fez to niezwykłe doświadczenie. Medyna to ogromny obszar i niezły survival. Ktoś ma ochotę na ćwiczenia na orientację, spacer po olbrzymim labiryncie i grę miejską pt. Znajdź targ z henną? Polecam, po pierwszych 2,3 h udało nam się wyjść w tym samym miejscu, w którym weszliśmy, nie docierając do celu. I jeszcze raz, od nowa. W życiu czegoś takiego nie widziałam, a z niejednego pieca na obcej ziemi chleb jadłam [puszy się]
 |
Kiecki weselne |
 |
Lektyki weselne |
Manekiny ala Barbie :-)
OdpowiedzUsuń