poniedziałek, 25 października 2010

Mala czarna po malym co nieco:)

Pisalam troszeczke o kawie, ale nalezy sie wam male postscriptum, drodzy czytelnicy:)
Otoz wczoraj zawedrowalysmy z Dorota do sklepiku z kawa, gdzie pani poczestowala nas kawowym rarytasem. Doris, zachywycona smakiem tego boskiego nektaru, od razu zakupila paczke, zaplaciwszy dosc wysoka, jak na azjatyckie warunki, cene. Cos mi tam po glowie sie kolatalo, ze jak na kawie napisane jest "Weasel" i narysowane futerkowe zwierzatko (lasica), to cos to oznacza...
Bingo! Lokalnym, wietnamskim delikatesem jest kawa, ktora czestuja wszystkich zagranicznych prominentow. Kawa jak kawa, ale produkcja tegoz jaka ciekawa:) Otoz na plantacjach grasuja dzikie lasice, ktore sa wielkimi fanami kawy, ale tej w lupince. Zazeraja sie tym na potege, bedac na tak zwanej pachcie. Plantatorzy natomiast potem chodza i cierpliwie lasiczane kupy zbieraja, bo po przejsciu przez system trawienny futerkowcow ziarenka nabieraja niezwyklego wprost smaku i aromatu....

No to co???? jacys chetni na kawowy delikatesik??? Ilosc zamowien ograniczona! bo plecak mam juz ciezki jak jasna cholera:)

6 komentarzy:

  1. Ja chętnie filiżankę bym spróbował bo to podobno są jedne z lepszych kaw (w sensie tak produkowane).

    Pozdrawiam
    Marek

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę!
    Misiek vel Mc Valec.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tam kubeczkiem takiej kawusi bym nie pogardziła :)

    Megi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. buhaha..ha!
    kawa z łasicowego bobka!
    smacznego!

    siorka

    OdpowiedzUsuń
  5. Anno,
    zapamiętaj dobrze ten urlop, ponieważ jest to ostatni Twój tak długi urlop:) o pracy mam nie pisać ale.... no wlaśnie się powstrzymuję.
    N.

    OdpowiedzUsuń
  6. Weź duży termos z kawą na następną siatkówkę:)

    OdpowiedzUsuń