sobota, 16 października 2010

Transport w wersji laotanskiej

Idziemy na latwizne i zamiast z lokalsami pakujemy sie do lux minibusa do Luang Prabang. Zdecydowanie 8h podrozy w Srebrej Strzale bardziej do nas przemawia. Na wymiotujacych Azjatow jeszcze sie zalapiemy pozniej - w autobusie do wietnamskiej granicy.
Po 1 godzinie stwierdzam, ze inwestycje logistyczno-transportowe robi sie tutaj od d... strony. Ja nie wiem, po co im te wszystkie Hiluxy i inne Hondy 4WD - drooooogi ludzie budowac, a nie - auta kupowac! Opisy drog w pln Laosie jako "rough and bumpy" uzywany przez autorow Lonely Planet to duuuzy eufemizm, bo nawet w Srebrnej Strzale jazda tutaj to istne rodeo drive...Podskakujac jak na trampolinie, wspominam z rozrzewnieniem wspaniale autostrady iranskie, eeeeh...Docieramy do Luang Prabang w calym, choc nieco wytrzesionym kawalku.

PS. Azjatyckie kury podobnie sa cichutkie jak i tutejsze ludzkie plemie. Dopiero po 3h zorientowalysmy sie, ze z nami jada. Ot, wymknelo sie slowo skargi z kurzego dzioba.

4 komentarze:

  1. drogi, drogi
    dostana szanse zorganizowania Euro :)) w pilke kopana to i drogi powstana
    patrz u nas
    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako ze lubie zwierzeta skomentuje te kury:
    "hahahahah"

    :)
    siorka

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm, ciekawe na co się skarżyły ...

    OdpowiedzUsuń
  4. jak to na co, na to samo co my:)

    OdpowiedzUsuń