wtorek, 2 października 2012

Bliskie spotkania trzeciego stopnia

Zjedzamy do Fergany. Dolina Fergany jest odosobnionym nieco kawalkiem Uzbekistanu, gdyby np. jechac pociagiem, trzeba by przejechac przez teoretycznie sasiadujacy Tadzykistan. Region jest tez centrum opozycji wobec dyktatury Karimowa - kilka lat temu w pobliskim Andijon miala miejsce masakra zbuntowanej opozycji - Karimow wyrzucil wtedy z kraju wszystkich cudzoziemcow, dziennikarzy i organizacje pozarzadowe, aby nie dopuscic do miedzynarodowego sledztwa w tej sprawie.

Uderzamy na kwatere do Rosjanki Valentiny - duzy sowiecki blok, klatka z deczka slumsowata, nie otwieramy nawet jeszcze po rusku papy, a juz Valentina nas oprowadza po swoim ogromnym mieszakaniu, oferuje pokoj, i informuje, ze pokoj obok nas zajmuje nasz krajan, ale doma jego teraz niet. No dobra, zostajemy.

Wieczorem chata wolna - Valentina z malzonkiem na jakims weselu, a krajan, jak stwierdzamy, prowadzi pewnie nocne zycie. Zmeczone, zaczynamy sie krecic naokololazienkowo-sypialnianie.  Slychac stukot przy drzwiach, o, krajan wraca. Ide krzyknac "Dzien dobry" z konca korytarza, po czym informuje przysypiajaca Malwine, ze krajan to starszy facet, ale wyglada "calkiem fit" :)

Robie z Doris sztafete w drodze do lazienki, gdy nagle slysze jej glos:"O Matko Boska!",  a rzeczona staje jak wryta patrzac na krajana.

Uruchamia sie ciag asocjacji, neurony hulaja, synapsy sie stykaja. "Nie wierze" - mysle sobie.

A Doris do mnie z wyrzutem: "Nie poznalas?!", a ja na to, rozzalona: "Przeciez JA na zywca nie widzialam", i tak prowadzimy sobie, z reczniczkami i w pizamkach, te przyglupowa rozmowe dwoch pensjonarek stojac przed Jackiem Hugo-Baderem.

(gromkie brawa publicznosci)

No i zaczely sie ochy i achy, wyciaganie Malwiny z lozka, przywitanie, przedstawianie, herbaty parzenie, wyciaganie co tam kto ma do spozycia i slynne nocne Polakow rozmowy :)

I pomyslec, co by bylo, gdyby taksowkarz do Chimgan nie przyjechal 45 minut przed umowionym czasem, i nie poganial nas, ku naszemu przenajswietszemu oburzeniu. Gdybysmy nie zlapaly wczesniej taksy do Fergany i Valentina w walkach na glowie i w neglizu nie otworzyla by nam drzwi, tylko poszla by na ten slub, a my szukalbysmy noclegu gdzie indziej...

Nie poznalybysmy gwiazdy polskiego reportazu i nie dowiedzialbysmy sie, czego szuka, incognito bedac, w Dolinie Fergany. Ale o tym ciiiiiii.....

Goscinne wrota bloku Valentiny :)




4 komentarze: