Ze specjalną dedykacją dla Natalii:). Panie i Panowie, ogłaszam konkurs na najlepszą metodę zwalczania pijawek!
Właśnie śmigam sobie po Lonely Planet forum i natknęłam się na kilka postów, gdzie backpackerskie towarzycho przestrzega przed pijawkami atakującymi w Laosie w porze deszczowej. Czyli jeszcze w październiku. Coś mi się zdaje, że komary tropikalne spadły właśnie ze szczytu listy najbardziej nielubianych przez mnie zwierzątek, yhyyhhyyyyyy...Karaluchy zniosę, dopóki nie decydują się na atak personalny. Ale pijawki, jak powszechnie wiadomo, to mistrzowie abordażu i walki wręcz. A fuj.
są tacy co płacą pieniądze, żeby dać się pogryźć, więc nie narzekaj tylko korzystaj.
OdpowiedzUsuń--
Marcin
Pijawkami leczyła się już Kleopatra, dobrze działają min. na źle gojące się rany, bóle głowy, bezsenność, migreny, epilepsję, zawroty głowy, neurozy. Więc jak jakąś spotkasz na swojej drodze, to najpierw musisz sprawdzić, czy na grzbiecie mają żółtopomarańczowe lub zielone prążki - jeśli tak, to są to pijawki lecznicze. Nie rób wtedy nic, tylko poczekaj aż tylną przyssawką przyczepi się do ciała, z przedniej, okrągłej przyssawki wysunie trzy ruchome szczęki (na każdej z nich znajduje się 65 ostrych zębów), którymi niczym ostrą piłą przetnie skórę, z której wytryśnie gorąca krew. Pijawka łapczywie ją wyssie, wyraźnie powiększając swą objętość – ale czego się nie robi dla zdrowia!:)
OdpowiedzUsuńNacieraj się regularnie roztworem wapna palonego. Stachu (Wujek dobra rada)
OdpowiedzUsuńno a skąd ja wapno palone wytrzasnę, hę? a druga opcja? zamiast zwalczać - pokochać? hmmm...nagrody pocieszenia ex aequo w postaci (...) pochodzenia laotańskiego otrzymują Stachu oraz Gall Anonim, o ile się ujawni. Jeśli nie, zrozumiem, w końcy ci co trafiaja w totka też się ukrywają :D
OdpowiedzUsuńbo tez i sobie kierunek pijawkowy wybralas
OdpowiedzUsuńu mnie pijawek niet
i bardzo mnie to cieszy
Piotr
Piciu, u ciebie nie ma pijawek, ale za to jest zimno i ciemno;) a tam - ciepełko, mmmmmmm...
OdpowiedzUsuń