Po przebrnięciu przez męczącą libańsko-syryjską granicę zamykamy naszą podróż ponownie lądując w Aleppo. Załatwiamy bilet do Stambułu i udajemy się na ostatnie drobne zakupy na suku.

Pękam ze śmiechu przy targowaniu się ze sprzedawcą (Siora, to ta twoja poduszka), który mówi, że musi iść do domu, bo ma przeze mnie ból głowy. I magluje biednego Łukasza pytaniami, jak często on je miewa, hehehe. Wzbudzam ogólną wesołość, bo wyciągam ichnıe tabletki i daję mu 2 - jedną dla niego i drugą dla żony, która też ma pewnie przez nıego częste migreny :). Idziemy dalej - zahacza nas kolejny lokalny sprzedawca i zaprasza na a) arak, b) syryjskie pıwo, c) syryjskie wıno, d) syryjską kolację. Jest starym kawalerem, do tego nieźle sobie facet lubi chlapnąć i co chwila skacze po erotycznych kanałach, więc patrzę na niego nieco podejrzliwie;). Na szczęście nie zamienia się w złego wilka, więc Jaś i Małgosia, lekko wcięci, dobijają do hostelu:D. Następnego dnia rano Syria żegna nas zatem lekkim kacem i pochmurną pogodą na dodatek. Polska przywita nas pewnie jutro śniegiem i mrozem, brrrrr!
To już koniec relacji drodzy czytelnicy, mam nadzıeję, że się wam podobało. Mi też dużą przyjemność sprawiliście, czytając te moje podróżne wypociny. No to do następnej wyprawy!
Zdjęcie: Ostatnie zakupy w Syrii
Ana, już się nie mogę doczekać relacji na żywo. I obowiązkowo oglądania zdjęć!
OdpowiedzUsuńTy pewnie jeszcze byś chętnie z wyprawy nie wracała, ale tu się sporo osób za Tobą stęskniło:) No i Boryniu czeka:)
Pozdrowionka
S
No więc... ja tylko pokazać się chciałem, że wróciłem z Mołdawii, Ukrainy i tej dziwnej naddniestrzańskiej republiki cały i chyba bez grypy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
T.
welcome! :D
OdpowiedzUsuń- Welcome to Polany my friend! :D
OdpowiedzUsuń- Two dinnars! :)
a tak na poważnie...
OdpowiedzUsuńdzięki za towarzystwo i pomoc w spełnieniu marzenia...
T.
ten dinars my friend! :D
OdpowiedzUsuń