sobota, 3 października 2009

Stambuł-Aleppo

Dobrze jest mieć ksywę Koala. Dzięki temu można zmaksymalizować sen przy jednoczesnej minimalizacji warunków otoczenia. Podróż do Syrii mija spokojnie. Może oprócz tego, że paskudny Turek w autobusie się do mnie przyczepia. Ja nie wiem, co jest z tymi Turkami, niezależnie od wieku lub urody, tudzież jej braku, każdy z nich myśli, że jest Casanovą. Muszę pamiętać o tym, cholera, żeby nie śmiać się tyle i skromnie spuszczać oczęta...A więc buzia w ciup i ręce w małdrzyk, jeśli nie chcesz mieć kłopotów, dziewczyno!

PS. Karinne, syryjski autobus był zdecydowanie mniej wesoły niż zeszłoroczny irański...Iran rulez!

3 komentarze:

  1. Ten Turas na pewno był szpiegiem... (tylko czyim?)
    Apropos szpiegów - jeden z moich ulubionych dowcipów o Stirlitzu:

    Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:
    - Kto to był?
    - Stirlitz, radziecki szpieg.
    - Czemu go nie aresztujesz?
    - Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.

    Anna, trzymaj się - pozdrawiam i czekam na dalsze "odcinki".

    OdpowiedzUsuń
  2. Koalka, trzymaj się czy ty jednak pojechałaś sama?
    Czekam na dalsze wieści a Turasów nie zazdroszczę i niestety znam podobne zachowania z autopsji, na szczęście to tylko przejazd potem będzie spoko.
    Pozdrowienia Gabi

    OdpowiedzUsuń
  3. Gabi, luzik, nie jestem sama- jest ze mna wielki facet, tak wiec nic powaznego mi nie grozi...Koala

    OdpowiedzUsuń