Dobrze jest mieć ksywę Koala. Dzięki temu można zmaksymalizować sen przy jednoczesnej minimalizacji warunków otoczenia. Podróż do Syrii mija spokojnie. Może oprócz tego, że paskudny Turek w autobusie się do mnie przyczepia. Ja nie wiem, co jest z tymi Turkami, niezależnie od wieku lub urody, tudzież jej braku, każdy z nich myśli, że jest Casanovą. Muszę pamiętać o tym, cholera, żeby nie śmiać się tyle i skromnie spuszczać oczęta...A więc buzia w ciup i ręce w małdrzyk, jeśli nie chcesz mieć kłopotów, dziewczyno!
PS. Karinne, syryjski autobus był zdecydowanie mniej wesoły niż zeszłoroczny irański...Iran rulez!
Ten Turas na pewno był szpiegiem... (tylko czyim?)
OdpowiedzUsuńApropos szpiegów - jeden z moich ulubionych dowcipów o Stirlitzu:
Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:
- Kto to był?
- Stirlitz, radziecki szpieg.
- Czemu go nie aresztujesz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.
Anna, trzymaj się - pozdrawiam i czekam na dalsze "odcinki".
Koalka, trzymaj się czy ty jednak pojechałaś sama?
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze wieści a Turasów nie zazdroszczę i niestety znam podobne zachowania z autopsji, na szczęście to tylko przejazd potem będzie spoko.
Pozdrowienia Gabi
Gabi, luzik, nie jestem sama- jest ze mna wielki facet, tak wiec nic powaznego mi nie grozi...Koala
OdpowiedzUsuń