piątek, 23 września 2011

W krainie Swanow


Jestesmy w Mestii - stolicy Swanetii. Zbyt wiele powiedziane zreszta, albowiem ta 'stolica' liczy ok. 3 tys mieszkancow. Do niedawna niezbyt czesto odwiedzana - w porownaniu z innymi regionami - gdyz jeszcze do 2000-ktoregos roku zorganizowane wycieczki miewaly male tete-a-tete z uzbrojonymi Swanami i...daleeeeej, prosze panstwa, na lewo moooost, na prawo mooooost, a teraz wyskakiwac z sianka i innych kosztownosci :). No to wycieczki sie obrazily i przestaly przyjezdzac :). Dopiero prezydent naslal helikoptery z brygadami SWAT i ladnie pieknie mafijny klan, ktory maczal brudne lapska w tym niecnym procederze, wsadzil do paki.

Teraz za to Swanetia 'odkryla' zyle zlota czyli turystyke i tak to sobie wlasnie obserwujemy. Chyba tak wygladal Karpacz zanim stal sie Karpaczem w obecnej postaci. Teraz w uszach nam brzmi stukanie mlotkow, brzeczenie pily, halas betoniarek, jedym slowem, caly ten rejwach naokolobudowlany. Ot, gruzinska Szwajcaria sie buduje - tu hotel, tam pensjonat, a tam restauracja.

Klan mafijny swoja droga, ale cala Swanetia opiera sie niejako na strukturze rodowej. Wazne jest, u kogo sie mieszka, bo to oznacza, ze jest sie w pewnym sensie pod opieka rodziny. Nasza rodzina jest chyba dosc znaczna, bo mieszka przy ulicy, ktora nosi nazwisko kogos z ich rodziny. Jakis lokalny tuz chyba. W przeszlosci rody mialy swoje wieze straznicze, ktorymi cala Swanetia obsadzona - sluzylo to za schronienie domownikom w trakcie walki pomiedzy rodzinami. Hmmm, troszku Ojciec Chrzestny mi sie kojarzy, nie wiedziec czemu.

Swanowie sa odrebna grupa etnograficzna, mowi sie o nich, ze sa dzicy i nieufni w stosunku do obcych. To widac. Tacy jacys bardziej szorstcy niz inni Gruzini, chlopy takie czarne, zarosniete, ze jak ktorys na mnie spojrzy to az ciarki mi po plecach przechodza:). Sama to chyba bym nie chciala tutaj byc. Naprawde podziwiam Francuzke, ktora sama jezdzi teraz po calym Kaukazie, choc przyznala mi sie, ze nie czuje sie bezpiecznie....Szacun podwojny, gdyz nawet w gorach na szlaku odwazna Francuzke spotykamy na szczycie. Mozna jednak zauwazyc, ze ogladaja sie w Gruzji za cudzoziemkami, czego chyba nigdy tego nie zrozumiem - takie ladne Gruzinki maja, dlugie wlosy, piekne oczy, a tu lypie gdzies ukradkiem na blade Europejki.... Aczkolwiek mlode gruzinskie dziewcze, ktore serwuje nam sniadanie na kwaterze jest zachwycone moja, uwaga, "oryginalna" i "super" fryzura (sic!). Tak to jest - ma sie te piekne, dlugie kedzierzawe wlosy, to sie woli miec takie proste i krotkie i w ogole to babie nigdy nie dogodzisz chyba....

PS. Siora, na szlak nagle wyskoczyl maly Chip i Dale w jednej osobie (tylko bez paskow) - troche grubszy i dluzszy od wskazujacego palca, z czarnym grzbietem, bialym brzuszkiem, ze trzy razy wracal na sciezke i przecieral lapkami oczy, zeby zobaczyc, kto zacz przed nim stoi. W koncu zrobil slupek  a la surykatka i dal noge.

Mestia z lotu ptaka - i wieze obronne

W tle diabelska gora- Ushba - w sumie wlazlabym,
gdyby mi sie chcialo,
ale mi sie nie chce:)



5 komentarzy:

  1. To ja tylko dodam, celem doprecyzowania, ze ciarki przeszly ja po plecach, gdy leciala w koszuli nocnej to WC. Spotkala przystojnego Gruzina, a w takiej sytuacji jego wzrok mozecie sobie wyobrazic. Ot i stad te ciarki. A Gruzinskie chlopaki potrafia byc przystojne. Europejscy poludniowcy wygladaja przy gruzinskicg chlopach jak banda pedalow. I mowie to z pelna odpowiedzialnoscia. Do nas, Polakow oczywiscie brakuje im jeszcze troche, ale ta pewna surowosc rysow i drapieznosc w spojrzeniu moze sie kobietom podobac.

    OdpowiedzUsuń
  2. w ogole to babie nigdy nie dogodzisz chyba....:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah, dziękuje za przypis o wiewióreczce :) trzeba było ja złapac i nam przywisc jako suvenir :) pawełek by oszalał... na widok gruzinskiej wiewóry...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pomyślałbym, że ta fryzura gdziekolwiek na świecie poza Koreą Północną zrobi karierę...:)

    OdpowiedzUsuń