poniedziałek, 19 września 2011

Batumi, I'm lovin' it!

Kocham Batumi. Jest cieplo w sam raz, do tego boska plaza w wersji kamienistej, ktora lubie bardzo, piekna promenada i po sezonie, czyli nie ma tlumow! W 2004 roku, kiedy rzad odzyskal wladze nad tym regionem, prezydent powiedzial: "Ma byc kurort", i jest. Caly czas w budowie, wiec oczywiscie miasto jest pelne kontrastow - wiszace pranie przez cala ulice na wysokosci dachow, kwas chlebowy z beczkowozu do szklaneczki i mini-bazarek na kazdym kroku versus budynki a la Gaudi, lans bounce na plazy i umcyk umcyk, sex on the beach i mojito. Marcin mowi, ze gdyby mial do wyboru kurort we Wloszech a Batumi wybralby Gruzje:) A zatem, przyjezdzajcie, rodacy! Setki Polakow, tych, co tutaj juz sa, nie moga sie mylic:) To nieprawda, ze jestesmy na drugim miejscu za Niemcami, jesli chodzi o odwiedzalnosc tego pieknego kraiku. Statystyki klamia, na mur i beton jestesmy na pierwszym. Ale naprawde warto.

PS. w trakcie wycieczki do Ogrodu Botanicznego herbacianych pol nie stwierdzono. Od czasow Filipinek chyba jednak sporo sie tutaj zmienilo.




Lans bauns

1 komentarz:

  1. eh...Batumi,ach Batumi...aż chcialo by sie tam byc... - Filipinki dzis wieczor nadaja ton:)
    pozdrowienia z deszczowo-jesiennego POZ

    OdpowiedzUsuń